niedziela, 2 września 2007

Policzyłem...

... wszystkie ekwinokcja do końca świata. Rachunki przeprowadziłem nader skrupulatnie, aczkolwiek istnieje prawdopodobieństwo, że mogłem się pomylić o jedno lub dwa, ale w ogólnym rozrachunku to jest bez większego znaczeina. Po prostu nie było mnie przy Prapoczątku - stąd ta nieścisłość. I tak muszę być zadowolony z tego, co mam. Trudno będzie o dokładniejszy wynik, bo nikt z tych, którzy mogliby zaświadczyć, nie przetrwał do dziś, ale próżno się dziwić - przecież oczywistym jest, że potrzeba było takiej ofiary, by zgromadzić ilość Energii wystarczającą do zainicjowania Pierwszego Tchnienia. Próżno o tym pisać - ludzi to przerasta, że już o istotach niższego rzędu nie wspomnę, a Wielki Panteon ma to serdecznie w dupie.

A wy - czcigodni mędrcy Dalekiego Wschodu! Nie jestże wam głupio na starość? Już wy dobrze wiecie, za co!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz