niedziela, 25 listopada 2007

Strzępy...

Ciało i krew, krew i kość, pięść i łza: zawsze pozostaną tym, czym są - to my przemieniamy je w spiż, olej na płótnie, gips...

Gdzieś tam daleko, za horyzontem, jest czyste, błękitne niebo. Tutaj ciągle pada deszcz i co rusz ktoś się topi w pomarszczonej, zimnej i brudnej, stalowoszarej od koloru nieba kałuży.

poniedziałek, 12 listopada 2007

Zawsze powtarzałem...

... że dziwny z niego człowiek. Dla niego szczęście jest wolnością – trochę jak karty tarota: arcana maior i minor. Arkana małe – gdy choć przez chwilę jest wolny, czyli dominuje nad bólem i strachem - często pod wpływem radości, chwili. Arkana wielkie - gdy w końcu uda mu się ból i strach, niepewność i zwątpienie pokonać i tym samym wyzwolić się od nich. Kiedy już nie będzie musiał wierzyć, a w zamian będzie wiedział, że życie samo w sobie nie "może być", ale "jest" wielką pasją. To właśnie jest dla niego szczęście.
A idźcież wy wszyscy do diabła! A gdyby kto oczekiwał czegoś więcej - szczęśliwej podróży!

niedziela, 4 listopada 2007

Pejzaż

Jeszcze się usta rycerzy wykrzywiają jak do okrzyku bojowego, jeszcze się trawa srebrzy od kroków ich stóp. Jeszcze miecz śpiewa swą dźwięczną stalową pieśń – rozedrgany, rozkołysany jak dzwon. Jeszcze powietrze – ciężkie i gęste – pulsuje w takt kopyt konnicy. Jeszcze łuczników jedna dłoń napięta, w niej łuk, a w łuku tym cięciwa jeszcze drga. Jeszcze przygryza ktoś wargi do krwi i zamach chce brać toporem. Jeszcze się tyle wydarzy, choć stać się już nic nie musi – wszystko zastygło jak na obrazie Matejki. I bezruch ten nawet tak pełen jest życia, że strach wnikliwiej popatrzeć.

Każdy tak namacalnie prawdziwy, gdy niepodobny do siebie.