niedziela, 14 października 2007

Mogę być...

...całkiem spokojny. Przecież i tak nikt nie podniesie głosu. Leniwi, próżni – diabeł raczy wiedzieć, jacy jeszcze – bo przecież nie nieśmiali: przy tych wszystkich dobrodziejstwach, na które pozwala tutejsza swoboda.

Najwygodniej przyjąć postawę obserwatora. Zakryć własny tyłek jakimś zgrabnym kawałkiem tandetnego pancerzyka i posadzić go na wygodnym stołku. Patrzeć i czekać. I czekać, i patrzeć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz